Torunianie nieźle „weszli” w mecz (po dwóch biegach było 7:5 dla Get Wellu), ale od trzeciego wyścigu do szturmu ruszyli gospodarze. Mimo braku Jarosława Hampela i możliwości stosowania za niego przepisu o zastępstwie zawodnika nie myśleli oddać pola. Oprócz sprawdzonych w bojach Patryka Dudka i Piotra Protasiewicza oraz juniora Krystiana Pieszczka znakomicie spisywali się Andrij Karpow i niechciany w Toruniu Jason Doyle.
Dzięki m. in. pechowi Dudka (defekt motocykla na prowadzeniu na ostatniej prostej w 9. biegu) po 12. wyścigu torunianie zachowywali jeszcze „honorowy” wynik 34:38. W końcówce spotkania gospodarze znokautowali jednak gości trzema wygranymi po 5:1, zdobywając punkt bonusowy.
- Ostatnie biegi w wykonaniu gospodarzy były dla nas zabójcze, byliśmy słabszą od nich drużyną - jak zwykle po porażce na konferencji prasowej musiał się tłumaczyć trener młodzieży Robert Kościecha. - Nadal walczymy o play off. Gratuluję zielonogórzanom zwycięstwa, dziękuję naszym kibicom, którzy przyjechali tutaj kibicować naszej drużynie.
- Źle wypadło losowanie torów dla mnie i dla drużyny - analizował po spotkaniu Adrian Miedziński. - W czasie całego meczu na pięć moich startów aż cztery razy jechałem z gorszych torów. Gdyby nie to, zdobyłbym kilka puntów więcej. Widać to było na przykład w jednym z biegów, w którym mimo dobrego mojego startu Protasiewicz mógł się lepiej napędzić i niewiele można było zrobić.
- Tor i pola startowe były takie, że już przed biegiem było wiadomo, kto dobrze wystartuje, a kto nie, bo pola pierwsze i trzecie były najlepsze - mówił Martin Vaculik. - Tor jednak jest równy dla wszystkich. Zawiodłem w swoim ostatnim biegu, w którym powinienem dowieźć punkty, ale zrobiłem duży błąd z doborem ścieżek. Było inaczej niż zwykle, to chyba był specjalny zabieg trenera gospodarzy w czasie równania. Jednakże to był mój błąd i nie ma co się z tego tłumaczyć. Dobre starty przeplatam ze zdecydowanie złymi, trzeba to poprawić.
Najmniej do zarzucenia sobie, oprócz Adriana Miedzińskiego, mógł mieć junior Igor Kopeć-Sobczyński:
- Zdobyłem punkt na wyjeździe, udało się nawet przez chwilę powalczyć z Pieszczkiem. Nie ma co skakać z radości, bo wiele przede mną, ale cieszę się z pierwszego występu po kontuzji.
Trener Marek Cieślak przyznał, że nie spodziewał się aż takiej wygranej swojej drużyny.
- Po wygranych za trzy punkty w Poznaniu, a teraz z Toruniem wróciliśmy z dalekiej podróży. Marzyłem, żeby tutaj w ogóle wygrać, a tu dzięki świetnej postawie Doyle’a, Karpowa i Pieszczka zdobyliśmy nawet trzy duże punkty.
Co ciekawe - 11 razy zawodnicy startujący z pola A zdobyli 3 pkt lub 2 z bonusem. 8 razy pary startujące z pół A i C wygrały swoje biegi 5:1. Niestety w 14. biegu nie wykorzystaliśmy pół A i C i przegraliśmy 1:5.
W najbliższą niedzielę torunian czeka „mecz prawdy” z Fogo Unią Leszno na Motoarenie (godz. 19.30). Rywal przyjedzie w pełnym składzie, z Emilem Sajfutdinowem.
OCENY ZA MECZ W Z. GÓRZE
Adrian Miedziński - 4
Paweł Przedpełski - 3+
Igor Kopeć - Sobczyński - 3+
Kacper Gomólski - 3+
Chris. Holder - 3
Martin Vaculik - 2+
Greg Hancock - 2+
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?