Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Minął tydzień: Co by było, gdyby, czyli jednak srebro

Redakcja
Piotr Bednarczyk
Piotr Bednarczyk Jacek Smarz
Można rozważać - co byłoby, gdyby żużlowcy Get Wellu Toruń nie potracili głupio kilku punktów w pierwszym finałowym meczu ze Stalą Gorzów? Można dywagować - co byłoby, gdyby w rewanżu, w 13. biegu tuż przed metą Martin Vaculik przepuścił Chrisa Holdera, co skutkowałoby tym, że w dwóch decydujących wyścigach można byłoby wystawić pary Greg Hancock - Vaculik oraz Hancock - Holder?

Teraz już jednak nic to nie da. Złoto przypadło ekipie z Gorzowa, my musimy zadowolić się srebrem.

* * *

Na pewno pozostaje niedosyt, bo mistrzostwo było na wyciągnięcie ręki. A - tak naprawdę - tylko ono się liczy. Z drugiej strony - po średnio udanym początku sezonu, co - biorąc pod uwagę choćby porażkę 28:62 w Gorzowie - jest bardzo delikatnym określeniem, ostateczny wynik jest i tak znakomity. Niewątpliwie jakieś pozytywy w tym sezonie były. Główny, to „dogadanie się” z torem na Motoarenie. W 2015 roku atut własnego stadionu mieliśmy niewielki. Teraz już tak nie jest. Jeszcze wprawdzie męczyliśmy się u siebie w meczu z Unią Tarnów, ale po nim już naprawdę wszystko „zagrało” tak, jak powinno. I oby trwało to jak najdłużej. Bo dziś, myśląc o zdobyciu złota w polskiej ekstraklasie, trzeba mieć duży handicap w meczach u siebie. Bez tego nie da się wygrać rundy play off.

* * *

Weźmy choćby przykład Stali Gorzów. W rewanżowym meczu finałowym dużo gospodarzom dał właśnie tor. Torunianie zresztą od początku się tego obawiali. Gospodarze przygotowali go fatalnie - zawodnicy wpadali w koleiny, nie było warunków do ścigania, bo „trzymała” tylko ścieżka przy wewnętrznej. Aż szkoda, że w takich warunkach rozgrywany był akurat finałowy mecz (co nie oznacza, że podczas innych spotkań nikomu by to nie przeszkadzało, chodzi o to, że walka o złoto powinna być promocją całej dyscypliny). W minionym tygodniu zapowiedziano nawet „wszczęcie postępowania” w sprawie przygotowania toru na finał, ale... No, dobra, pewnie klub dostanie jakąś karę pieniężną, może zawieszenie w zawieszeniu otrzyma jakaś osoba funkcyjna, ale mistrzostwa Polski Stali nikt już nie odbierze. Za kilka miesięcy nikt już o karach nie będzie pamiętał, o zdobyciu złota przez gorzowian pamiętać będą wszyscy. Wypada sobie też zadać pytanie - co robił w Gorzowie już od soboty (na prośbę torunian) komisarz toru? Ten jednak już zdążył dostać karę i nie będzie pełnił już tej funkcji. Tylko co z tego wynika dla Get Wellu? Nadal nic, srebro jak wisiało na klacie, tak wisi.

* * *

Przed nami toruńska runda Grand Prix na żużlu. Tydzień temu w Sztokholmie na pierwsze miejsce wysforował się w łącznej klasyfikacji Jason Doyle. Dziwny człowiek. Prawie do trzydziestki był przeciętniakiem, absolutnie niegodnym występów w polskiej ekstralidze. Jakieś tam przebłyski formy sprawiły, że przed sezonem 2015 trafił w końcu do KS-u Toruń. Ale i ten ubiegły sezon, poza kilkoma występami w Grand Prix lub polskiej lidze jakiś rewelacyjny nie był. Na pewno nie można mówić, że cechowała go regularność, a jeśli już, to regularnie zawodził w drugiej części rozgrywek w Polsce. Do tego sezon skończył solidnym „dzwonem” w Melbourne i kontuzją. Sporo osób twierdziło, że Falubaz, podpisując kontrakt z Australijczykiem, mocno ryzykuje. A tymczasem... Jest on w tej chwili najlepszym żużlowcem na świecie. Może potrwa to jeszcze tydzień, dwa, ale taka jest prawda - w tej chwili nie ma sobie równych. Nie wiem, co się stało, że nagle, po trzydziestce, stał się zupełnie innym zawodnikiem. Może to kwestia sprzętu, może innego podejścia do życia, treningów? Doyle może w Toruniu przyklepać już sobie mistrzostwo. Może nie matematycznie, ale w praktyce już tak. A dlaczego? Otóż przed ostatnimi zawodami w Melbourne będzie już prawdopodobnie niemal wszystko wiadomo. Czyli - kto znalazł się w ósemce, może nawet komu przypadł brązowy medal. Zawodnicy pojadą sobie na antypody po ciężkim sezonie odpocząć, coś zwiedzić i - przede wszystkim - nie odnieść na koniec bezsensownej kontuzji. Ilu z nich odbierze punkty umotywowanemu walką o pierwsze mistrzostwo świata Doyle’owi? Powiedzmy sobie szczerze, jeśli Greg Hancock chce zdobyć złoty medal, musi zaatakować w Toruniu i odrobić obecne straty. Później będzie... za późno.

* * *

Zastanawiam się, czy nie lepiej w przypadku Torunia byłoby z czasem wrócić do późnowiosennego lub wczesnoletniego terminu rozgrywania rundy Grand Prix. Ostatnio u nas rozgrywały się ostatnie lub przedostatnie zawody cyklu, więc już wiemy, jak to jest. Wada jest jedna - październik to nie jest najszczęśliwszy termin, by miasto żyło imprezą przez cały dzień. Przede wszystkim jest zimno, fani z całego świata gdzieś umykają, nie widać ich w centrum za dnia tak, jak kiedyś. A szkoda, by takiej imprezy nie wykorzystywać promocyjnie na maksimum. Sportowo bowiem broni się coraz słabiej. Oglądałem ostatnio turniej w Sztokholmie i doszedłem do wniosku, że kiedyś, jak w jednym biegu pojechali Rickardsson, Sullivan, Gollob i Hancock, to do następnego wyjechali Crump, Loram, Pedersen i Adams. Teraz w 14. biegu ścigali się Iversen, Zagar, Nilsson i Harris, a w 15. Woffinden, Lindgren, Jensen i Thorssell. Prawda, że jest różnica?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska