Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grand Prix w Toruniu? Czemu nie. Jak dotąd zawsze Polacy stawali na podium na Motoarenie

Redakcja
Podczas Grand Prix trybuny Motoaerny wypełniają się do ostatniego miejsca
Podczas Grand Prix trybuny Motoaerny wypełniają się do ostatniego miejsca Łukasz Trzeszczkowski
To już siedem lat. Turnieje Grand Prix na Motoarenie przyjęły się znakomicie. Niemal zawsze na trybunach był komplet widzów, zawsze były emocje. Kolejne wielkie ściganie już w najbliższą sobotę.

Po raz pierwszy turniej Grand Prix na Motoarenie został rozegrany 19 czerwca 2010 roku. Wcześniej władze miasta podpisały z organizatorem cyklu, firmą BSI, aż pięcioletnią umowę na organizację tych zawodów na najnowocześniejszym stadionie żużlowym świata.

Zobacz galerię: FIM Toruń Speedway Grand Prix

Na początek toruński obiekt okazał się bardzo przyjazny dla Polaków, którzy zapełnili całe podium. Triumfował z kompletem 24 punktów Tomasz Gollob, który w finałowym biegu pokonał Rune Holtę (19 pkt), Jarosława Hampela (15) i Australijczyka Jasona Crumpa (15). Startujący z „dziką kartą” Adrian Miedziński był ósmy z sześcioma punktami. W zawodach pojechał też Piotr Protasiewicz (13 m., 5 pkt). rezerwowy Artur Mroczka wyjechał na tor raz i został wykluczony.

Szwed najszybszy

Rok później najlepsi żużlowcy świata spotkali się na Motoarenie 27 sierpnia. Tym razem w finale najlepszy był Szwed Andreas Jonsson (20 pkt) przed Jarosławem Hampelem (18), startującym z „dziką kartą” Darcy’m Wardem (15) i Szwedem Antonio Lindbaeckiem (12). Tomasz Gollob z 12-oma punktami zajął szóste miejsce, a Rune Holta z ośmioma - siódme.

W 2012 roku zawody w Toruniu po raz pierwszy wieńczyły cały cykl. Odbyły się 6 października. O mistrzostwo rywalizowali Chris Holder z Nickim Pedersenem. Obaj spotkali się w półfinale. Za pierwszym podejściem doszło między nimi do kontaktu na pierwszym łuku i doszło do upadku. Sędzia nikogo nie wykluczył, ale wywiązała się szarpanina między Duńczykiem i Australijczykiem. W powtórce Holder był pierwszy, a Pedersen trzeci i w tym momencie rozstrzygnęły się losy mistrzostwa - ku radości jak zwykle kompletu kibiców zdobył je zawodnik Unibaksu. Chwilę później, w finale, Australijczyk miał defekt motocykla na prowadzeniu, co wykorzystał Antonio Lindbaeck (zdobył łącznie 19 pkt). Drugi minął linię mety Tomasz Gollob (21), a trzeci Greg Hancock (13). Nieoczekiwanie słabo wypadł tym razem Jarosław Hampel, który uciułał trzy punkty i był 14.

„13” w 2013 roku okazała się szczęśliwa dla Adriana Miedzińskiego, a pechowa dla trójki innych zawodników. Ze względu na kontuzję w zawodach, które znów były ostatnie w cyklu (termin - 5 października) nie mogli wystąpić Emil Sajfutdinow, Chris Holder i Tomasz Gollob. Mistrzostwo przyklepał sobie Tai Woffinden, mimo że nie zdołał awansować do finału (10 pkt, szóste miejsce). Za to wykorzystał szansę wspomniany Miedziński. Konsekwentnie zbierał punkty w fazie zasadniczej, w półfinale był drugi za Gregiem Hancockiem, by zrewanżować się Amerykaninowi na dystansie w biegu finałowym. Trybuny, oszalały, jeszcze nigdy wychowanek toruńskiego klubu nie triumfował w zawodach GP. Ostateczna kolejność była następująca: 1. Miedziński - 15 pkt, 2. Hancock - 18, 3. Jarosław Hampel - 17, Niels Kristian Iversen - 13. Krzysztof Kasprzak z dziewięcioma punktami zajął siódmą pozycję.

Zamknął cykl

Dwa lata temu znów toruński turniej zamknął cykl. Zawody odbyły się 11 października. Kolejny raz okazało się, że Motoarena jest szczęśliwa dla polskich zawodników. Triumfował bowiem Krzysztof Kasprzak (17 pkt) przed Andreasem Jonssonem (17), Jarosławem Hampelem (11) i Nickim Pedersenem (15). Tym razem Adrian Miedziński zakończył starty na półfinale (dziewięć punktów, siódme miejsce). Dziewiąty był Maciej Janowski (siedem punktów). Już w pierwszym wyścigu upadek miał Duńczyk Michael Jepsen Jensen i zastępowali go do końca Paweł Przedpełski (cztery pkt, 13 m. - wygrał jeden bieg!) oraz Oskar Fajfer (zero pkt, 17. m.). Mistrzostwo wywalczył Greg Hancock.

Mistrza na Motoarenie poznaliśmy również 12 miesięcy temu, dokładnie - 3 października 2015. Po siódmym toruńskim turnieju GP najszczęśliwszym zawodnikiem był Tai Woffinden. Mimo że nie znalazł się na podium stało się jasne, że nikt go już nie wyprzedzi w łącznej klasyfikacji i na ostatnie zawody do Australii mógł się wybrać na wycieczkę. W zawodach triumfował Nicki Pedersen (19 pkt) przed Jasonem Doyle’m (18), który grzmiał po turnieju, że właśnie tak powinno się przygotowywać w Toruniu tor na mecze ligowe. A ponieważ tradycji musiało stać się zadość, przynajmniej jedno miejsce na podium przypadło Polakowi. Tym razem padło na Macieja Janowskiego (11 pkt). Co ciekawe - ostatni był triumfator sprzed roku, czyli Krzysztof Kasprzak (1 pkt).

Do ostatnich chwil ważył się start z „dziką kartą” Pawła Przedpełskiego. Torunianin wyszedł do prezentacji, ale ostatecznie nie dopuścił go do startu lekarz. Był to efekt upadku w jednej z wcześniejszych imprez. Przedpełskiego zastąpił rezerwowy Piotr Pawlicki, który wywalczył 7 pkt i był 10.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska