Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stanisław Chomski: - Czas działa na korzyść naszych rywali

Piotr Bednarczyk
Stanisław Chomski
Stanisław Chomski Jacek Smarz
Rozmowa ze Stanisławem Chomskim, trenerem Stali Gorzów, przed niedzielnym meczem z Get Wellem (godz. 19.30, stadion im. Edwarda Jancarza).

Unibax i Stal Gorzów przejmował Pan w trakcie sezonów, gdy w obu były kłopoty. Teraz w końcu jest Pan trenerem od początku. Ma to jakieś znaczenie?

I tak, i nie. Do wszystkiego można znaleźć ideologię. Dochodząc do zespołu w trakcie sezonu trzeba się dostosować do sytuacji, jaka jest, rewolucyjnych zmian się nie zrobi. Trzeba próbować coś zmienić, co nie zawsze przynosi dobre efekty. Zmiana szkoleniowca w trakcie sezonu ma przeważnie dać do myślenia zawodnikom. A jeśli chodzi o prowadzenie zespołu już od początku sezonu przygotowawczego, to jedno jest pewne - nie można już się tłumaczyć tym, że nie miało się na nic wpływu. Odpowiedzialność jest większa.

Zdecydowaliście się na wymianę „drugiej linii” w Stali. Na razie chyba zdaje to egzamin?

Koncepcje były różne, zwyciężyła akurat ta. Na razie, patrząc na zdobyte punkty, to się sprawdza. Ale mankamentów jest jeszcze sporo.

Ma pan najlepszy duet juniorski, jako całość, w Polsce. To ogromny atut...

To najsilniejsza armata w drużynie. W każdym z dotychczasowych meczów nasi juniorzy zdobywali dużo punktów, zwłaszcza Bartosz Zmarzlik. Myślę, że mamy najbardziej doświadczoną parę juniorów w kraju i z tego czerpiemy korzyści, które czasami są „przeogromne”.

W meczu z Betardem Spartą w Poznaniu zremisowaliście mecz, mimo że prowadziliście już różnicą 10 punktów. Wynik jest niezły, ale nie miał Pan niedosytu?

Po jakimś czasie ocenimy wartość tego punktu. W Lesznie wygraliśmy przegrany, wydawałoby się, mecz. W Poznaniu zremisowaliśmy wygrane spotkanie. Na pewno pozostaje jakiś niedosyt, skoro prowadziło się 10-oma punktami. Położyły nas trzy przegrane 1:5. Trochę słabo spisują się nasi liderzy w 15. biegach. Ale spójrzmy na to z tej strony - kto nam dawał przed sezonem szanse na to, że z trudnych terenów, czyli Leszna i Poznania, przywieziemy trzy punkty?

Przed sezonem wiele mówiono o tym, że wzmacniają się mistrz z Leszna i Get Well Toruń, tymczasem to Pana Stal wyrasta w tej chwili na kandydata do złotego medalu.

Czas pracuje na korzyść czołowych drużyn. I nie tylko ich. Jako przykład podam Rybnik - byliśmy tam przed sezonem, bez Zagara, a oni jechali w najsilniejszym składzie, a wygraliśmy bardzo wysoko. Z biegiem czasu jednak ROW się podniósł. Dobrze jedzie nisko wcześniej oceniany Tarnów... W Grudziądzu tradycyjnie problemy będą mieć wszyscy. Natomiast - jeśli chodzi o Get Well, Falubaz i Unię Leszno - u Was zapewne obudzi się Paweł Przedpełski, przecież to jest znakomity joker. W Zielonej Górze dojdzie Jarosław Hampel, w Lesznie Emil Sajfutdinow, a do tego sił nabierze Peter Kildemand. Tak więc, powtarzam, czas będzie działał na korzyść naszych rywali i nie ma sensu w tej chwili już dzielić skóry na niedźwiedziu. My na pewno jesteśmy jednym z kandydatów do zdobycia medalu, zależy nam na tym, by wejść do pierwszej czwórki, na razie zdobywamy punkty, ale jak to będzie późnym latem, tego nie wie nikt, zwłaszcza biorąc pod uwagę negatywną specyfikę tego sportu. Oby tylko ona nie wypaczyła wyników. Myślę, że siłą naszej drużyny, oprócz juniorów jest to, że jest ona wyrównana.

Czy Get Well nie zaskoczył Pana trochę in minus? Niby ma dwa zwycięstwa, ale to drugie, z Tarnowem, wymęczone. A przegrał w Lesznie, tam, gdzie Wy wygraliście, choć oprócz Sajfutdinowa z jazdy w meczu z torunianami był praktycznie wyłączony Peter Kildemand.

Ale lesznianie byli już trochę mądrzejsi o ten mecz, który pojechali z nami na własnym torze. To jest drużyna z dużym potencjałem. Taki Piotrek Pawlicki pomylił się na razie raz, akurat w meczu z nami. Na pewno można patrzeć na to tak, że skoro Gorzów wygrał w Lesznie, to i Toruń powinien. Ale mecz był do połowy zacięty, interesujący, dopiero później coś się stało z Get Wellem. Podobnie było z nami w Poznaniu - w połowie przecież też wydawało się, że wszystko pójdzie łatwo i przyjemnie, z biegu na bieg powiększaliśmy przewagę, a potem był "stop" i wszystko poszło w drugą stronę. Na szczęście my mieliśmy zapas punktowy. Ale to jest właśnie ta specyfika żużla, nieprzewidywalność. Niby nazwiska w drużynie z Tarnowa nie są wielkie, ktoś może kręcić nosem na sześciopunktowe zwycięstwo, ale - powtarzam - Przedpełski dojdzie do siebie, Hancock jest jak wino - im dalej w sezon, tym on lepszy. Pewnie, że oczekiwania kibiców są większe, bo zostali wymienieni liderzy, ale potrzeba na to czasu. Martin Vaculik też go potrzebuje, nie każdy przechodzi zmianę klubu bezboleśnie.

To kto wygra w niedzielę?

Zadecyduje dyspozycja dnia. Czuję duży respekt przed drużyną z Torunia. W ubiegłym roku ten zespół też na początku nie błyszczał, słabo jeździł kontuzjowany Adrian Miedziński, a przyjechał do nas, zdobył dwie trójki i to przechyliło szalę zwycięstwa na korzyść gości. Obecnie macie w drużynie spore rezerwy. To, że przyjdzie przełamanie, jest pewne, mam tylko nadzieję, że jeszcze nie w najbliższą niedzielę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska