Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Minął tydzień: Zaczyna się sezon... podsumowań

Piotr Bednarczyk
Dariusz Bloch
Pomału zbliża się czas podsumowania sportowego roku. Został nam wprawdzie jeszcze jeden miesiąc, ale najważniejsze imprezy są już za nami. „Przegląd Sportowy” w tym tygodniu ruszył już ze swoim plebiscytem na sportowca roku, „Nowości” ruszą ze swoim na sportowca Torunia w najbliższy piątek.

Przyznam szczerze, że w obu przypadkach trudno mi byłoby wskazać tego, kto powinien wygrać. Z oczywistych względów, żeby nie być posądzony o stronniczość i tak nie zrobiłbym tego w przypadku naszego plebiscytu. Z czystym jednak sumieniem mogę powtórzyć - i tak trudno byłoby mi się zdecydować na jednego sportowca, który zdystansował resztę, więc zdam się na niezawodnych Czytelników i już nie mogę doczekać się wyników tej rywalizacji. A jeśli chodzi o najlepszego sportowca Polski, to... No właśnie - kto? Co jest ważniejsze - mistrzostwa świata wywalczone przez Włodarczyk czy Fajdka, czy może awans na Euro 2016 i najwięcej bramek zdobytych w eliminacjach przez Lewandowskiego? A mistrzostwo WTA zdobyte przez Radwańską? I jak do tego porównać wyczyny Głowackiego, Jureckiego, Majki, Nowakowskiej czy Sonika? Dopiero patrząc na kandydatów można sobie uświadomić, ile sukcesów Polacy odnieśli w mijającym roku.
* * *
Nieco... smucą mnie ostatnie doniesienia, że Robertem Lewandowskim jest zainteresowany sam Real Madryt. Wprawdzie działacze Bayernu Monachium twierdzą, że Polak jest nie do sprzedania, ale różnie to w życiu bywa. Real to wielki klub, bez dwóch zdań, ale czy Bayern przy nim Kopciuszek? A w niemieckim klubie „Lewy” zaaklimatyzował się bardzo dobrze, mimo wysiłków Arjena Robbena, by tak nie było. Przejście do Madrytu wiązałoby się z dużym ryzykiem. Bo - popatrzmy - w ostatnich latach trafiły tam takie gwiazdy, jak choćby Gareth Bale czy James Rodriguez. Walijczyk i Kolumbijczyk zapowiadali się na kandydatów na absolutny światowy „top piłkarski”, mający zagrozić duopolowi Messi - Ronaldo, ale jakoś w klubie ze stolicy Hiszpanii (nie mówię tu o reprezentacjach) sprzeciętnieli. Jakoś w Barcelonie Neymar i Luiz Suarez potrafili się jednak wybić. Temu pierwszemu zajęło to wprawdzie rok, ale drugi za to zaaklimatyzował się bardzo szybko. Boję się, że przechodząc do Realu Lewandowski mógłby jednak pójść śladem Bale’a lub Jamesa, a tu trzeba na niego chuchać i dmuchać, bo to w tej chwili nasze największe dobro narodowe. Przynajmniej piłkarskie. Zewentualnym jego przejściem do „Królewskich” miałbym jeszcze jeden problem - jako fan Barcelony byłbym w dość niekomfortowej sytuacji. Miałbym trzymać kciuki za to, żeby Real przegrywał każdy mecz 3:4, a „Lewy”zdobywał hat-tricka?
* * *
Koszykarze Polskiego Cukru szybko podnieśli się po porażce w Szczecinie i dosłownie „rozwalili” u siebie Polpharmę Starogard Gdański 76:55, mimo że w pierwsza połowa nie zapowiadała takiej katastrofy gości. Trener Jacek Winnicki wcześniej narzekał na grę swoich zawodników w defensywie. No i ci mu odpowiedzieli czwartą kwartą, w której stracili... dwa punkty (a zdobyli 18). Takie rzeczy zdarzały się dotąd raczej w rozgrywkach kobiet. Ale żeby u mężczyzn drużyna nie była w stanie zdobyć przez dziesięć minut ani jednego punktu z rzutów z gry (te dwa oczka goście uciułali po „osobistych”)?Naprawdę rzadki przypadek. Torunianom należą się gratulacje.
* * *
Futsaliści FC stracili pierwsze punkty w tym sezonie we własnej hali, bo zremisowali z Clearexem Chorzów 3:3. Wynik nie zadowolił żadnej z drużyn, bo nasi raczej u siebie dotąd nie zawodzili, a rywale mają duże ambicje, ale w tym roku idzie im trochę jak po grudzie.
* * *
Z pewnym opóźnieniem dotarła do mnie informacja, że zmarł Stanisław Sysko, były dziennikarz sportowy „Ilustrowanego Kuriera Polskiego” i „Gazety Pomorskiej”. Pana Stasia poznałem jako dziennikarski młokos na początku lat dziewięćdziesiątych i od razu go polubiłem. Zresztą był to taki człowiek, którego „nie lubić”się nie dało. Kopalnia anegdot i powiedzonek. Pamiętam czasy, gdy do spółki z Markiem Zaborskim śledziliśmy mecze hokeistów stojąc tuż przy bandzie (do dziś zastanawiam się, jak uniknęliśmy straty zębów wskutek wypadających wciąż krążków, bo pleksi wokół lodowiska jeszcze nie było) i zawsze było wesoło. Między innymi dlatego lubiłem właśnie na ten hokej chodzić. Mam nadzieję, że Pan Staszek przebywa obecnie w lepszym świecie i rozśmiesza teraz innych.
* * *
Falubaz Zielona Góra chwilowo wydostał się z kłopotów, bo trzy firmy złożyły się po 650 tysięcy złotych i pokryły dług klubu. Co będzie dalej - nie wiadomo, bo nowy sezon też będzie przecież kosztował niemało. A zagrożeń jest sporo. Jak dotąd klub z Zielonej Góry mógł się pochwalić znakomitą frekwencją na stadionie (i wpływami z gadżetów), mimo że miał najdroższe ceny biletów w kraju. Od końcówki minionego sezonu popadł jednak w konflikt ze swoimi kibicami. A to może oznaczać mniejsze wpływy. Działacze stwierdzili, że cały kryzys rozpoczął się od walkowera, jaki oddał Unibax w finale w 2013 roku. Tak więc jeśli Roman Karkosik chciał się na zielonogórzanach za coś zemścić, to osiągnął cel. Tylko pogratulować dalekowzroczności.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska