Nasi zawodnicy wykorzystali kłopoty gospodarzy w stu procentach. Ale nie można deprecjonować ich osiągnięcia. Bo pamiętajmy, że przecież w meczu pojechali Pedersen, Sajfutdinow, bracia Pawliccy czy Zengota. Zabrakło jedynie dwóch ludzi drugiego planu, czyli Jonassona i Musielaka.
Poza tym to właśnie liderom Unii goście wyrwali w końcówce zwycięstwo. W 14. biegu prowadził przecież Pedersen, a dał się wyprzedzić Przedpełskiemu. A chwilę potem na czele jechał Sajfutdinow, a pokonał go na trasie Doyle. W żadnym wypadku nie można więc mówić o szczęściu.
Jeszcze raz okazało się, że dużo lepiej jechać bez presji. Torunianie w Lesznie mogli tylko zyskać. Nikt by nie rozdzierał szat, gdyby honorowo przegrali. A zwycięstwo mogło dać - i ostatecznie dało - duży spokój przed decydującymi meczami o awans do play off.
Bo te dwie ostatnie wyjazdowe wygrane to duży plus dla zespołu. Zabezpieczył się nimi na wypadek ewentualnej wpadki na Motoarenie. Bo tak jak my wygraliśmy w Gorzowie czy Lesznie, tak ktoś może wygrać i u nas. Takie to już są uroki sportu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?