Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Minął tydzień: Prawie rok nie wyrok?

Piotr Bednarczyk
Dariusz Bloch
Doczekaliśmy się wreszcie decyzji w sprawie kary dla Darcy’ego Warda. FIM-owi zajęło to pół roku. W tym czasie zarówno sam zawodnik, jak i kluby, które chciały go zatrudnić, nie wiedziały, na czym stoją. Teraz już wiedzą.

Dziesięć miesięcy zawieszenia to dużo i mało. Mogło być gorzej, bo Australijczykowi groziły przecież dwa lata, mogło być lepiej, bo i jego wina nie była aż tak wielka. Patryk Dudek, w którego organizmie wykryto „klasyczną” dopingową substancję, dostał tylko dwa miesiące kary więcej. Ale w jego przypadku decyzję podejmowali Polacy. Raczej wzięto pod uwagę brak profesjonalizmu, a nie chęć oszustwa. I ewentualnie pod tym kątem można te sprawy porównać. Ward przecież dostał karę nie za to, że wypił sobie na odwagę, tylko że roztrząsał za długo problemy rodzinne przy kielichu dzień przed zawodami. Widać zapomniał, że na drugi dzień przyjdzie mu wystartować wyjątkowo o godzinie 14, a nie, jak zwykle, o 19. Czyli - orzekający kary chyba dali je zawodnikom za ich głupotę.
* * *
Ciekawe, jak potoczą się dalsze losy Warda. Australijczyk popadał w kłopoty regularnie i jakoś do tej pory nie wyciągał z nich wniosków. Teraz chyba nastąpił punkt przełomowy. Jeśli pokpi sprawę i zamiast regularnie trenować przez najbliższe cztery miesiące, w których nie może jeździć w zawodach, będzie wiódł beztroskie życie, to może być jego koniec jako zawodnika ze światowego topu. Na pewno nie ma tragicznej sytuacji - zapewne tak torunianie, jak i np. promotor Poole poszliby mu na rękę, gdyby wyraził taką chęć. Może przecież przyjechać do Polski i normalnie trenować z drużyną, aż kara się skończy. Od 28 czerwca wróci do jazdy w Anglii i Szwecji, a 15 lipca, w pierwszym dniu okienka transferowego, podpisze kontrakt z KS Toruń i będzie do dyspozycji menedżera Jacka Gajewskiego. Wychodzi na to, że pierwszym jego występem w polskiej ekstralidze mógłby być mecz 11. kolejki w Rzeszowie. Kto wie zresztą, czy cała sytuacja nie wyszłaby naszej drużynie na dobre. Głodny jazdy i chętny do udowodnienia czegoś paru osobom Ward mógłby być niezwykle cennym elementem drużyny w najważniejszej części sezonu. Ale warunek jest jeden - Australijczyk musi zrozumieć, że sprawa jest naprawdę poważna i nie może zrobić sobie teraz czteromiesięcznych wakacji, tylko zachowywać się tak, jakby żadnej kary nie było z wyjątkiem tego, że nie może startować w zawodach.
* * *
Nawiasem mówiąc - Wardowi odebrano punkty, które zdobył w zawodach między 17 a 27 sierpnia, czyli od momentu, w którym zaliczył wpadkę na alkomacie do chwili, gdy FIM zarządził oficjalną dyskwalifikację. Jest to bezsensowne działanie żużlowych władz. W przeciwieństwie bowiem do klasycznych badań antydopingowych, w których na wyniki trzeba czekać tygodniami, tu od razu wiadomo było, że Australijczyk przewinił. Dlaczego więc dano mu jeszcze jeździć przez ponad tydzień, a teraz odejmuje się punkty? Co byłoby, gdyby Unibax wszedł do play off, a teraz, po odjęciu punktów okazało się, że jednak przegrał we Wrocławiu i tego awansu by nie wywalczył? Play off rozegrany byłby drugi raz? Na wiosnę tego roku, w składach z zeszłego sezonu? To dopiero zrobiłby się bałagan!
* * *
Koszykarki Energi Toruń postraszyły mistrzynie Polski, Wisłę Can-Pack. W Krakowie przegrały różnicą zaledwie czterech punktów z zespołem, który w tym sezonie jeszcze nie zaznał goryczy porażki. To przedsmak rundy play off. Może być ciekawie, najważniejsze, że drużyna Elmedina Omanicia pokazała, iż wprawdzie męczy się w spotkaniach z drużynami z końcówki tabeli, to jednak potrafi się zmobilizować na te lepsze. Najważniejsza będzie mobilizacja w półfinałach z Artego, bo wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że właśnie z bydgoszczankami przyjdzie się zmierzyć naszym zawodniczkom.
* * *
Koszykarze Polskiego Cukru za to mieli dłuższy odpoczynek od ligi. Z jednej strony - źle, bo mieli ostatnio dobrą passę i aż się prosiło, by pójść za ciosem, z drugiej - może i dobrze, że był czas na podleczenie ewentualnych urazów przed decydującą fazą rundy zasadniczej. A że teraz zaczyna się najgorętszy jej moment, nie muszę chyba nikogo przekonywać. W niedzielę podopiecznych Miliji Bogicevicia czeka chyba kluczowy mecz w Dąbrowie Górniczej. Wygramy - będziemy mogli coraz realniej myśleć o awansie do play off, przegramy - znacznie się on od nas oddali. Trzymam więc kciuki!
* * *
To nie był najlepszy czwartek dla polskich sportowców. Wprawdzie sztafeta naszych narciarek zdobyła najlepsze, piąte miejsce w historii występów w mistrzostwach świata, ale nie zmienia to faktu, że medalu nie zdobyła, bo szans, mimo heroicznych wysiłków Justyny Kowalczyk, nie miała. Agnieszka Radwańska znów przegrała z Venus Williams. Nasi skoczkowie stracili ostatnią chyba szansę (bo w „drużynówkę” jakoś nie wierzę), by uratować nieudany sezon. A na absolutnie niestrawny deser zaprosili nas piłkarze Legii. Nie minął kwadrans rywalizacji z Ajaksem, a było po meczu. Przed spotkaniem w internecie krążył żartobliwy apel „wszyscy kibice Legii przed telewizory, zgotujmy Holendrom piekło”. Okazało się, że to oni Polakom je zgotowali. Jestem ciekaw, jak teraz będzie oceniana praca dotąd wychwalanego trenera Henninga Berga. Chociaż nie można oceniać go przez pryzmat jednego spotkania... Chyba że dołożymy do tego odpuszczanie ligi. Jedynym pozytywnym elementem była postawa Arkadiusza Milika. Jaka szkoda, że walczył po przeciwnej stronie...cp

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska