Kibice naszych klubów trzymają ze sobą już ponad dwie dekady - powiedział po meczu Grzegorz Kuświk, strzelec pierwszego gola w sobotniej potyczce. - Wiedzieliśmy, że w Toruniu będzie święto. Teraz pora na rewanż w Chorzowie.
[break]
Już przed spotkaniem działacze Stowarzyszenia Kibiców Elany Toruń zbierali pochwały za przygotowanie do meczu.
- Ostatni miesiąc to była dla nas katorga - powiedział Marcin Lewandowski, prezes SKET-u. - Wszyscy wiedzą, że organizacja takiego przedsięwzięcia w Toruniu nie jest łatwa. Dziękujemy drużynie Ruchu, że nas zaszczyciła swoją obecnością. Pokazaliśmy, wbrew różnym opiniom, że w naszym mieście jest klimat dla piłki nożnej.
Kontuzja kapitana
Spotkanie nie najlepiej rozpoczęło się dla Elany. Żółto-niebiescy już w drugiej minucie przegrywali 0:1, a kwadrans później z powodu urazu boisko musiał opuścić kapitan zespołu Dawid Zamiatowski.
- Coś przeskoczyło mi w kolanie i miałem je zablokowane - przyznał toruński defensor. - Tomek Rudnicki, nasz masażysta, szybko mnie opatrzył i zalecił opuszczenie boiska. Obawiam się, że może to być problem z łękotką.
Na placu gry było widać przewagę Ruchu w każdym elemencie piłkarskiego rzemiosła. Trudno, by było inaczej. Drużyny różnią aż cztery klasy rozgrywkowe. Niebiescy w Toruniu pewnie triumfowali 3:0.
- Nie o wynik tu chodziło. Miało to być widowisko dla kibiców - powiedział Marek Szyndrowski, kapitan jedenastki ze Śląska. - Szkoda, że Toruń jest daleko od Chorzowa, bo takie mecze częściej byłyby rozgrywane.
- Drużyna Ruchu była zdecydowanie lepsza - dodał Paweł Mądrzejewski, defensywny pomocnik Elany. - Nikt z rywali nie panikował i swobodnie grał piłką. Dość szybko straciliśmy gola. Jak to się mówi, nie wyszliśmy jeszcze z szatni. Drugi gol nie powinien być uznany, bo jeden z rywali faulował.
Po spotkaniu zadowolenia nie krył Rafał Więckowski. Obrońca żółto-niebieskich cieszył się, że jego formacja wykonała założony plan.
Rozmowa z Parzyszkiem
- Wyniku nie musimy się wstydzić - przyznał 22-letni piłkarz. - Szkoda tylko, że nie udało się pokonać bramkarza rywali. Przed meczem rozmawiałem z Mateuszem Parzyszkiem i założyliśmy sobie, że w tej potyczce możemy stracić trzy gole. Na szczęście udało się wykonać plan.
Przyjazd Ruchu Chorzów był możliwy dzięki przerwie w rozgrywkach T-Mobile Ekstraklasy. Niebiescy byli zadowoleni, że mimo pauzy mogli rywalizować na zielonej trawie.
- Każdy z kolegów wykonał swoją pracę - ocenił potyczkę Grzegorz Kuświk. - Trener prosił, abyśmy więcej pograli piłką i przećwiczyli schematy, nad którymi pracowaliśmy na treningach. Dla każdego piłkarza zawsze lepszy jest mecz, niż kolejne zajęcia, dlatego cieszymy się, że przyjechaliśmy do Torunia.
- Wynik meczu to sprawa drugorzędna - zakończył Krzysztof Jabłoński, trener gospodarzy. - Wszyscy jesteśmy zwycięzcami. Moi piłkarze mogli skonfrontować siły z rywalem z ekstraklasy. To na pewno zaprocentuje na przyszłość. Słowa uznania należą się Stowarzyszeniu Kibiców Elany Toruń za perfekcyjną organizację meczu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?