Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przenieść swoje doświadczenie do toruńskiego klubu

Redakcja
Mateusz Jarmakowicz jest kolejnym zawodnikiem, który założy koszulkę Polskiego Cukru SIDEn-u Toruń
Mateusz Jarmakowicz jest kolejnym zawodnikiem, który założy koszulkę Polskiego Cukru SIDEn-u Toruń Sławomir Kowalski
Rozmowa z Mateuszem Jarmakowiczem, nowym zawodnikiem Basketu Toruń, który od nowego sezonu będzie zdobywał punkty na parkietach Tauron Basket Ligi.

Jaki cel stawia Pan sobie w toruńskiej drużynie przed rozpoczęciem sezonu?
Na pewno rozwój koszykarski w dobrym wymiarze czasowym. Chciałbym wspomóc drużynę jak najbardziej mogę i pokazać swoje umiejętności. Liczę, że zostanę tu dłużej, a drużyna będzie właściwie funkcjonować i pokażemy się z dobrej strony.

Rozmawiał Pan na temat swojej roli z trenerem Miliją Bogiceviciem?
Tak. Zadzwonił do mnie i rozmawialiśmy dość długo, a w zasadzie to słuchałem na temat mojej roli. Trener Bogicević lubi bowiem dużo mówić. Przedstawił mi jego założenia względem mojej osoby i jaka jest koncepcja tworzenia zespołu przed nowym sezonem. Spodobało mi się to. Doszliśmy do pewnego consensusu i na pewno ta rozmowa wpłynęła na moją decyzję o podpisaniu kontraktu.

Jak zatem będzie wyglądała Pana rola w zespole?
Trener zakłada, że będę grał na pozycji silnego skrzydłowego, ale też mogę pomóc jako środkowy, stawiając zasłony, czy rolując w kierunku kosza. Do moich zadań będzie też należało rozciąganie gry czy rażenie rzutem.

Czy to jest ta koszykówka, którą Pan lubi?
Tak. Dobrze się czuję w taktycznej koszykówce. Lubię grać szybko, jestem wysokim graczem, który ochoczo biega do kontry i na pewno odpowiada mi to. Lubię też rzucić za trzy punkty czy grając na obwodzie rozciągnąć grę i stworzyć w ten sposób podaniem okazję dla kolegów do zdobycia punktów.

Przy szesnastu drużynach mówi się, że Polacy mogą przebierać w ofertach. Jak było w Pana przypadku?Nie odczułem takiej sytuacji. Dogadaliśmy się na normalnych warunkach. Powiększenie ligi nie miało tu żadnego znaczenia. Tak jest w tym biznesie, że napływają też inne oferty. Wszystkim zajmował się mój agent. Gdy powiedział mi o zainteresowaniu drużyny z Torunia, to postanowiłem przy tym pozostać i nie wybierać dalej. Nie chciałem już czekać, by spokojnie móc kontynuować pracę i rozwijać się koszykarsko.

Poprzedni sezon nie był najbardziej udany. Zgadza się Pan?
Na pewno był to dla mnie trudny, ale zarazem owocny w doświadczenia sezon. Miałem bardzo dobre mecze, również z topowymi drużynami. Szybko rozpoczęliśmy przygotowania do sezonu i mieliśmy ciężkie treningi. Nasza drużyna złapała szczyt formy na początku sezonu i byliśmy na czele tabeli. Później wkradło się trochę kontuzji. Praca nakładała się na siebie, skończyło się tak, jak się skończyło (pod koniec sezonu Mateusz Jarmakowicz decyzją trenera Andreja Urlepa został odsunięty od zespołu - dop. aut.). Teraz jestem zdrowy. Odpocząłem po tej sytuacji, zająłem się wszystkimi urazami i w stu procentach jestem gotowy do gry.

Czy zatem najlepszym sezonem był ten spędzony w Rosie Radom?
Dobra była wówczas zwłaszcza końcówka sezonu. Dwa, trzy miesiące. Na pewno dobrze pokazałem się wówczas ze strony indywidualnej. Wydaje mi się jednak, że najlepszy sezon zaliczyłem podczas gry w Czarnych Słupsk. Miałem parę dobrych meczów i pokazałem, że potrafię wpasować się w zespół. Moje indywidualne aspiracje poszły wówczas na bok. Trzeba było się wówczas dopasować do koncepcji trenera.

Jest Pan takim trochę obieżyświatem. Klub z Torunia będzie dziesiątym w karierze.
Tak prawdę mówiąc, to nie liczyłem tego. W „międzyczasie” były dwa kluby zagraniczne. Zaczynałem we Wrocławiu, a później wyjechałem do Treviso, a sezon później do Madrytu. Tak potoczyła się moja kariera. Grałem też w pierwszej lidze w Zielonej Górze podczas, gdy wywalczyliśmy awans. Liznąłem zatem i ekstraklasę i I ligę, a także grę za granicą. Na pewno chciałbym przenieść to doświadczenie do toruńskiego klubu, gdzie na nowo budowany jest projekt pod nazwą ekstraklasa.

Wyjechał Pan za granicę jako młodzieżowy reprezentant Polski, a teraz do seniorskiej kadry sporo brakuje. Czy zatem decyzja o zmianie środowiska nie była błędem?
Wyjazd do Treviso na pewno był znakomitym posunięciem. Gorzej było w Madrycie. Funkcjonuje to na zasadzie fabryki. Skauci jeżdżą po kampach, wybierają najlepszych graczy i było ich po prostu za dużo w jednym miejscu. Trochę spowolniło mój rozwój kariery podpisanie wieloletniego kontraktu w Zgorzelcu. Turów walczył wówczas o najwyższe cele, a mi - wówczas osiemnastolatkowi - trudno było się przebić. Po zmianie klubu i przeniesieniu się do Zielonej Góry złapałem rytm i wszystko poszło do góry.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska